Nathia |
Wysłany: Wto 11:20, 29 Sie 2006 Temat postu: |
|
ciekam na komcia ze strony Ann hehe xD
i dodajem następmną część
ps. a oto mój 70 pościk!! xD
~I - Przymierze~
Gdy najwyższy ze Wszystkich stworzył ziemię, nie była ona pusta i jałowa. Żyło na niej wiele gatunków roślin i zwierząt ile żaden świat nie posiadał. Jednak nie miał on żadnych drzew, choć były lasy z krzewów, wilków choć istniały psy i lisy, orłów choć jastrzębie górowały na przestworzach wraz ze smokami, koni choć jednorożce uzdrawiały skutki czasu dając nieśmiertelność. Ten świat był doskonały nawet bez tych zwierząt. Panował pokój, miłość, używano jednej mowy - wspólnej, nazwanej potem meghey. Każdy elf był na równi z człowiekiem bądź centaurem. Smok był przyjacielem orłów i pegazów. Krasnolud pomagał jednorożcom doskonalić swą magię i na odwrót. Nie było nigdy wrogów, źle życzących sobie istot. Każdy ze Wszystkich był pełen podziwu, który oddawał na dzieło najwyższego ? Dekeya
Wśród licznych przyjaciół istniały cztery istoty, pół-elfy, pół-pegazy. Zostały nazwane Fyzami. Nosili następujące imiona: Wolf, Tree, Horse i Eagle. Wolf wykazywał się zwinnością, Tree zawsze dawała skrawek swej magią innym, nie magicznym istotom, Horse szybkością przewyższała nawet centaury a Eagle wzlatywał wyżej niż jakiekolwiek istnienie. Ich magia była większa od innych stworzeń, lecz nie chcieli używać jej źle. Zawarli przymierze Talagar, które miało ich przemienić w nieistniejący gatunek, gdyby któreś z nich wykorzystałoby przeciw innej istocie magię w złym zamiarze.
Kiedyś Tree przechadzała się sama po lesie. Zauważyła małego królika, który zgubił się w lesie i nie mógł odnaleźć drogi do domu. Fyza widząc żal i smutek zwierzęcia, oddała mu część swej magii. Dała mu zdolność szybkiego poruszania się i orientacji w terenie. Kiedy upewniła się, że dotarł na miejsce, wróciła do swoich przyjaciół. Znalazła ich na małej polanie. Właśnie na tej, na której siedzimy. Tree przestraszyła się, gdy okazało się, iż Horse leży na trawie nieruchomo. Wolf i Eagle siedzieli naokoło niej, martwiąc się co stało się z ich przyjaciółką. Tree podeszła do niej i zaczęła płakać. Jej łzy były wyjątkowe - lecznicze. Uzdrawiały, mogły uleczyć każdego kto nie był ważny w życiu Fyzy. Ona wiedziała, o tym, jednak nie była świadoma iż może uratować tylko określone osoby. Kiedy Horse nie budziła się, cała trójka zwróciła się do Wszystkich, by uratowali jedną z ich dzieci. Oni jednak pozostawali obojętni na ich prośby i błagania. Tree wpadła w złość, gdy tylko się dowiedziała, że to Dekey wystawił ich na próbę - czy są gotów poświęcić życie dla swej siostry.
Horse leżała już piąty dzień, nie przebudzając się ani nie dając znaków życia.
Fyza miała tylko jeden cel - pomóc Horse. Przez wiele nocy siedziała nad księgą, szukając odpowiedniego zaklęcia. Gdy już je znalazła i już miała rzucić na Horse, Wszyscy postawili przed trójką wybór - ktoś musi się poświęcić i oddać życie, by ich siostra wróciła do świata żywych. Eagle zgłosił się bez namysłu. To właśnie on potrafił się poświęcać najardziej, jeśli chodziło o czyjeś życie.
Dekey powiedział, że Fyz ma 3 godziny na pożegnanie się z przyjaciółmi, po czym Wszyscy zaszyli się w swoich jaskiniach. W ostatniej godzinie Tree udoskonaliła czar i rzuciła je na Horse. Jednak nic się nie stało. Załamana, zamknęła się w jaskini. Nie mogła znieść bólu i żalu po stracie, któregoś z przyjaciół. Kochała ich najmocniej niż ktokolwiek mógłby przypuszczać. W swojej rozpaczy sięgnęła po Zaklęcia Zakazane. Tak nazwane były w księdze. Nie wiedziała co się stało z jej siostrą, ale mogłaby wskrześcić Eargle... Tak to mogłoby się udać, gdyby Dekey był poza zasięgiem doskonałego świata.
Nadeszła godzina odejścia Eargl'a. Wolf okrył swym skrzydłem Tree, która płakała. Nie zauważył iż jej usta schowane pod piórami wypowiadają zaklęcie. Zaklęcie, które miało być użyte w sprawie zła. Miało przenieść Dekey'a w inną część Wszystkichświatów. Kiedy ułożyła czar i podniosła głowę, Horse smutno się uśmiechała, a Eargle leżał na trawie... W bezruchu, nie dawał żadnych oznak życia.
Wszyscy już prawie znikneli, został tylko Dekey. Odwrócił się w stronę Tree, spojrzał jej głęboko w oczy i ... Zamarł w bezruchu. Fyza spokojnie podeszła i wypowiedziała ostatnie słowo czaru. Po czym zniknął. Eargle zaczął się krztucić, w końcu wstał. Wolf, Horse i Eagle patrzyli na Tree z wyrzutem. Po chwili całą czwórkę otoczył krąg żółtego światła. Właśnie złamali swoje przyrzeczenie. Fyzy nie zastanawiali się, dlaczego to zrobiła i ku jakiemu celu. Wiedzieli, że Tree jest słaba psychicznie i potrafiła wszystko uczynić dla swoich przyjaciół. Krąg, który ich otaczał, powiększał się i jaśniał. Nagle wszystko ucichło. Cała czwórka upadła na ziemię.
Wolf zaczął ... się zmniejszać. Jego elfie rysy zamazywały. Twarz przybrała kształt pyska. Jego skrzydła i kopyta zniknęły, a zamiast tego pojawiła się szaro-czarna sierść. Oczy, niegdyś błękitne, stały się przeraźliwie czerwone. Skrzydła Eagle zmieniły kształt. Jego postura pegaza zanikała. Twarz i włosy zmieniły się w ostro zakończony dziób i pióra. Jego para kopyt zamieniła się na ... pazury jastrzębia. Oczy zatopiły się w żółci.
Horse straciła piękność Fyzy, tracąc lśniące i śnieżnobiałe skrzydła. Jej ręce zamieniły się w kopyta, tak że wyglądem przypominała jednorożca. Nie posiadała jednak magicznego rogu. Nie była także biała, jak tamte stworzenia, lecz brązowa. Grzywa i ogon odznaczały się perłową czernią.
Najbardziej cierpiała Tree... Straciła całe swoje ciało, ani trochę nie przypominając żadnego ze stworzeń. Zaczęła przypominać krzew, tylko o grubszym i jednym konarze.
Od tamtej pory nikt nie opuszczał Tree. Przyjaciele jej przebaczyli. Wilk, orzeł, koń i drzewo- Wolf, Eagle, Horse i Tree.
Pewnej nocy zdarzyło się coś, na co nikt nie mógł poradzić. Cała czwórka zjednoczyła swoją magię. Każdy kto był elfem lub pół-elfem, mógł dać bliskiej osobie dar. Jednak kiedy to uczynił, tracił większość swej magii.
Wolf otoczył zaklęciem zmiany Tree, tak aby, każda istota się zmieniła pod wpływem dotknięcia jej w wilka. Eagle dał jej powietrze, dając lekki wiatr, który nią kołysał. Horse dała swej przyjaciółce liście, które ciepło ją otulały i nie marzła w zimne dni. Wzruszona Tree mogła również dać sobie jakiś dar. Jednak zrezygnowała z niego. Rodzeństwu dała moc władania swoim gatunkiem, wiedziała bowiem że za parę lat na ziemi mieszkać będzie tysiące wilków, orłów i koni.
Do dnia dzisiejszego, czwórka przyjaciół spotyka się przy zaklętej w drzewo Tree, by złożyć jej hołd a zarazem skarcić za zło, jakie wyrządziła. Gdy widzi swych braci i siostry, słychać żałosne piszczenie. To płacz roślin.
Jak możesz się domyślić, właśnie dotknęłaś konaru Uzdrowicielki. Codziennie będziesz zmieniać się w wilka ? Jess słuchała z uwagą swojego rozmówcę i nie przerywała mu. Nie potrafiła uwierzyć w słowa bruneta. Był możliwe, że trochę starszy od niej, a bawił się w takie bajki. Przynajmniej ona tak myślała. Nie wiedziała jednak jak bardzo się myli... |
|