SeBeK |
Wysłany: Pią 16:04, 29 Wrz 2006 Temat postu: i po co komu... |
|
Samotność wykańcza. Każdy o tym wie, a ty już na pewno. Żyjesz przecież dość krótko no nie? A tyle razy chciałeś się tego wszystkiego pozbyć. Zrzucić z siebie ten ciężar. Widzisz? Znów pada deszcz.
- pamiętasz, kiedy to się zaczęło?
- chyba w dzień moich narodzin. Tyle razy o tym myślałem. Jest tyle rzeczy, które chętnie bym zmienił. Niestety czasu nie da się cofnąć. A byłoby tak pięknie, wszystko mogłoby wyglądać wtedy inaczej.
- nie byłoby smutku.
- nie. Ale byłby żal. To chyba zawsze zostaje. Jednak chciałbym…
- ale to nie możliwe.
- wiem. Ale kiedy spojrzysz na coś nigdy nie widzisz tego tak samo jak ja. Różnimy się wszyscy. Niektórzy zazdrościliby tego, co widzą. Ale przecież to tylko powłoka zewnętrzna. Nigdy nie wiesz co jest w środku.
- czyli że lubisz udawać?
- nie tyle udawać, co nie zadręczać ludzi swoimi problemami. Zawsze lepiej słuchać.
- nie prawda.
- no i właśnie o to chodzi. Nawet teraz się różnimy. Wiesz, niektóre rzeczy chciałbym z siebie wyrzucić, ale nie potrafię. Chyba nikt by nie potrafił.
- przecież od tego są przyjaciele.
- myślisz, że by zrozumieli? Powiem ci tylko jedno. O wiele łatwiej jest ci mówić o czymś, o czym nic nie wiesz. A mi… mi łatwiej jest pisać.
Rozłączyłeś się. Wyłączyłeś komputer. Kiedy monitor zgasł, na biurku zobaczyłeś cienie spływających po szybie kropel.
- i po co komu deszcz.
Szept unosił się w ciężkim powietrzu.
- i po co komu życie.
Na niebie pojawiły się błyskawice. Przypomniały ci się chwile, o których tyle razy chciałeś zapomnieć. Słona kropla mimowolnie wypłynęła z pod powieki. Spływała tuż pod skronią, by opaść na jedną z poduszek. Wstałeś na chwilę, by dopić pepsi z niebieskiej szklanki. Otarłeś resztki łzy. Każdy ruch sprawiał, że czułeś którędy płynęła. I znów. Następna brnie po twarzy by dopłynąć do ust. Szklanka wypadła ci z ręki i kilkadziesiąt niebieskich kawałków rozsypało się po panelowej podłodze. Usiadłeś na ziemi. Chyba wszystkie siły powoli cię opuszczały.
- i po co komu ja.
Nie wiedziałeś, co ze sobą zrobić. Czułeś tą pustkę, która cię otaczała nie tylko zewnętrznie, ale też w głębi siebie. W takich chwilach, brakowało ci kogoś bliskiego. Przypominałeś sobie jak większość ludzi, których spotkałeś, pragnęła wdeptać cię w ziemię. Przez tyle lat się nie poddawałeś. Po co robić to teraz? Jesteś przecież już tak daleko. Życie to taki długi, a zarazem bardzo krótki film. Nawet, jeśli jest beznadziejny, chcesz zobaczyć to, co będzie dalej. Wziąłeś w bladą dłoń jeden z kawałków szklanki. Spojrzałeś na swoje odbicie w dużym lustrze, wmontowanym w jedne z drzwi szafy. Nie czułeś już następnych łez, ale widziałeś jak płyną po twarzy. Kiedy dotknąłeś szkłem nadgarstka i chciałeś się pożegnać ze wszystkim, ktoś zapukał do drzwi.
- cześć, po co przyszłaś?
- żeby cię przypilnować…
powiedziała wyjmując niebieski odłamek z twojej dłoni.
- mi jesteś potrzebny… wiesz o tym?
- teraz już wiem…
objąłeś ją mocno i położyłeś głowę na jej ramieniu. Poczułeś jak gładzi twoje włosy. Nawet nie pamiętasz kiedy zasnąłeś… |
|